Obudziłam
się w ramionach Williama, kiedy poczułam, że do moich kończyn
dociera trochę ciepła. Otworzyłam oczy i zauważyłam lampę na
suficie. Chyba już jesteśmy, pomyślałam.
-
Cieplej ci?- chłopak zapytał, patrząc gdzieś przed siebie.
-
Mhm.
-
To tutaj. Witaj w domu.
Will
położył mnie na kanapie i rzucił koc, żebym się przykryła.
Wyszedł z pokoju. Opatuliłam się kocem.
-
Zrobię ci herbatę!- krzyknął z kuchni.
W
tym czasie, nie ruszając się z kanapy, rozglądałam się po
salonie. Ściany i podłoga w tym pomieszczeniu wyłożone były
ciemnym drewnem. Na panelach leżał czarny, aksamitny dywan, który
został dopasowany do kanapy. Duży, elegancki stół stał przy
kominku, z którego buchał już ogień.
Wstałam
i podeszłam do źródła ciepła, okrywając się pledem. Usiadłam
na podłodze i wystawiłam dłonie do ognia. Z moich oczu na nowo
poleciały łzy, których nawet nie próbowałam powstrzymać.
-
Hej, wszystko będzie dobrze.- usłyszałam za sobą głos mojego
wybawcy.- Masz, wypij.- podał mi gorący kubek z płynem.
William
usiadłl za mną i owinął swoimi rękoma mój pas. Przyciągnął
mnie do siebie, a ja oparłam się plecami o jego tors. Wreszcie
zrobiło mi się na prawdę ciepło.
Płakałam
dalej, ale nie przeszkadzało mi to. Kiedyś skończę, a wtedy będę
silniejsza.
Gdy
już skończyłam, podał mi chusteczkę. Wydmuchałam nos.
-
Możemy zacząć opowieść?- zapytał.
-
Na pewno tego chcesz?- odpowiedziałam pytanie.
-
Mhm.
-
No dobrze. Urodziłam się prawie trzy tysiące lat temu. Za
dwanaście dni są moje urodziny. Nie pamiętam nic z czasu
narodzin. Po prostu nagle się pojawiłam, żyłam. Z początku na
prawde twierdziłam, że to jest właśnie życie. Gdy po pewnym
czasie, gdy byłam już troszkę starsza, zrozumiałam, że nie
zachowuję się jak normalny człowiek, nawet się ucieszyłam.
Mogłam żyć bez trosk. Bez głodu, bez snu, bez żadnej potrzeby.
Byłam przeszczęśliwa. Później zaczęły się problemy.
Przestałam rosnąć w wieku siedemnastu lat. Dotarło do mnie, że
jestem nieśmiertelna. Wraz z wiekiem pojawiły się potrzeby.
Potrzeba kochania, rozmawiania, dotykania. Jako dziecko miałam
wyobraźnie, jakoś sobie radziłam. Próbowałam wszystkiego, żeby
zdjąć tę klątwe.
Widziałam
Starożytny Rzym i Grecję. Byłam świadkiem wojen Grecko-Perskich.
Podążałam za Juliuszem Cezarem. Widziałam więcej, niż
ktokolwiek. Pierwsza i druga Wojna Światowa. To, co było przed i
po nich. Budowa Wieży Eiffla, Big Bena, Koloseum. Byłam wszędzie!
Może uważasz, że to wspaniały dar żyć wiecznie, ale to udręka.
Naturalnie, piękny jest świat, ale więcej w nim zła niż dobra.
Obserwowałam
ludzi ze złotymi sercami. Były ich miliony. Wszystko było takie
piękne! Aż do czasu, gdy natrafiłam na tych złych, spragnionych
zemsty i żalu. Zbrodniarze, zabójcy, kanciarze, złodzieje.
Obserwowałam zbrodnie doskonałe, ale nic nie mogłam poradzić. Ta
bezsilność mnie wykańczała. Widziałam jak wykorzystywane są
dziewczyny. Pracowały na jedzenie jak tylko mogły. Ale ja nigdy
nie mogłam temu zapobiec!
Tylko
jedną informację włożono mi do głowy. Masz chronić świat
przed złem. To jest mój cel. Ale jak? Kiedy ja nie mogę nic
zrobić! Przez 3000 lat nie czułam, nie jadłam, nie spałam, nie
oddychałam.
A
dzisiaj? Proszę! Szłam chodnikiem i podniosłam kartkę. Gdybyś
widział moje zdumienie i radość... Podniosłam coś, dotknęłam.
Dla was to codzienność. Mogłam wybrać tylko jedno życzenie
urodzinowe. Wybrałam śmiertelność. Moje jedyne marzenie. Gdy już
nadejdzie czas i stwierdzę, że nie warto żyć, popełnię
samobójstwo. Jak każdy tchórz na tym cholernym świecie. Zawsze
zazdrościłam tak wielkiego wyboru. Ja próbowałam wszystkiego,
ale nie zdołałam zakończyć mojego istnienia. To moja historia,
ale opowiedziana tylko w skrócie. Nie da się opisać trzech
tysięcy lat.
-
Przez te lata nikt cię nie widział ani nie słyszał?-
podsumowałill.
-
Nie. Byłam na świecie, ale tak na prawdę to mnie nie było.
Skomplikowane.
-
Rozumiem.
-
Wierzysz mi?
-
Obiecałem, że się postaram.
Podniosłam
oczy i usiadłam na przeciwko chłopaka, aby móc popatrzeć mu w
oczy. Siedzieliśmy tak przez kilka minut. Chciałam mu dać czas,
żeby wszystko przemyślał.
-
Uwierzyłeś?
-
Tak i chcę ci pomóc.
-
Jesteś pewny?
-
Jak najbardziej.
Kierowana
wybuchem szczęścia przytuliłam go chyba trochę za mocno. Nie
protestował. Gdy radośc ustąpiła smutkowi, zabrałam swoje
ramiona.
-
Przepraszam- wymamrotałam.- Po prostu nie mogę w to wszystko
uwierzyć.
-
Nic się nie stało.- odparł z uśmiechem w oczach.
-
Jestem śpiąca.
-
Widzę, jesteś zmęczona.- wziął mnie na ręcę i zaniósł na
kanpę. Podsunął mi poduszkę pod głowę i przykrył kocem. Kiedy
stwierdził, że wszystko gotowe, zaczął się oddalać.
-
Zaczekaj.- wychrypiałam.
-
Hmmm?
-
Zostaniesz ze mną chwilkę?
-
Oczywiście.- znów się uśmiechnął.
Podniosłam
kawałek koca i pokazałam mu, gdzie ma się położyć.
-
Dziękuję.- wyszeptałam mu do ucha.
-
Dobranoc.- odszepnął, a po moim ciele przeszły ciarki.
Potem
zasnęłam.
.........................................................................................................................................
Zaczęłam
śnić.
-
Hope! Hope!
Przetarłam
oczy, ponieważ zewsząd dobiegało białe światło.
-
Hope, tutaj!
Mój
wzrok powędrował na zgrabną postać kobiety. Miała na oko
osiemnaście lat. Wyglądała znajomo. Miała takie same włosy,
figurę, nos, oczy...
Czy
to właśnie moja mama?
-
Tak, Hope, jestem twoją mamą.- powiedziała kobieta.
-
Skoro to ty, to dlaczego nigdy wcześniej cię nie widziałam?
-
Bo Bezcieleśni wymazali ci pamięć, ale skarbie, nie mamy czasu.
Zaraz się obudzisz.
-
Kto to ci Bezcieleśni?
-
Na prawdę nie zdążę przekazać ci wiadomości. Możesz się
skupić?
-
Mhm...
-
Hope, wysłuchajmnie. Twoje człowiecze życie będzie jeszcze
trwało 62 godziny. Po tym czasie znowu będziesz tym, kim jesteś
normalnie. Są tylko dwie opcje, aby nie powrócić do swojej
postaci. Śmierć albo jakieś silne uczucie. Powiadają, że
przetrwać może tylko miłość. Niestety, ja nie wiem jak to jest.
Ja skończyłam swoje życie i jestem martwa. Nadal się błąkam,
ale nie samotnie. Jeśli znajdziesz na swojej drodze miłość,
zostaniesz człowiekiem. Tylko uważaj na siebie, córeczko. Dokonaj
właściwego wyboru. Resztę instrukcji znajdziesz pod...
-
Nie słyszę cię! Gdzie?- zapytałam, ale postać zniknęła, a ja
powróciłam do rzeczywistości.